Zamek Laghortow e 021e, e
[ Pobierz całość w formacie PDF ] //-->E. M. THORHALLZAMEK LAGHORTÓWI tom z cykluZBROJNIOficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2013Redakcja: Joanna ŚlużyńskaKorekta: Natalia Szczepkowska, Robert WieczorekRedakcja techniczna zespół RW2010Copyright © E. M. Thorhall 2013Okładka copyright © Mateusz Ślużyński 2014zdjęcie na okładce© Atelier Sommerland /Fotolia.comzdjęcie na okładce© m_cichosz /Fotolia.comgrafika na okładce© Krzysztof KorzeniakCopyright © for the Polish edition by RW2010, 2013e-wydanie IISBN 978-83-7949-006-6Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu – z wyjątkiem cytatów wartykułach i recenzjach – możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.Oficyna wydawnicza RW2010Dział handlowy:marketing@rw2010.plZapraszamy do naszego serwisu:www.rw2010.plKup książkęE.M. ThorhallR W 2 0 1 0Zamek Laghortów, tom I cyklu ZBROJNI–Ruszać się! – Thur krążył szybkim krokiem po ukrytym w leśnym gąszczuniewielkim obozowisku. Jego towarzysze zacierali ślady i zbierali porozrzucanerzeczy, w pośpiechu mocując sakwy do siodeł. – Wleczecie się niczym dziewkisłużebne, którym kazano zająć się robotą miast plotkowaniem! – Ciemnowłosymężczyzna zatrzymał się, bacznie obserwując podwładnych. Wsunął miecz dopochwy przymocowanej u pasa, strzepnął niewidzialny pyłek ze skórzanej zbroii poprawiłmocowanielewegokarwasza.Słyszącniecierpliweparsknięciepodprowadzonego konia, uśmiechnął się krzywo. Wierzchowiec był równieniecierpliwy co jego właściciel.Thur dosiadł zwierzęcia i spoglądał z góry na swoich ludzi.– Za wolno! – krzyknął, okrążając ich. – Wróg już dawno dobrałby się dowaszych zadków! Ruszać się, dziewki!Nierozsądnym było pozostawanie w jednym miejscu dłużej niż to konieczne dlaodpoczynku ludzi i koni. Krążące po lasach iltaryjskich grupy wrogich wojownikówz Varthen stanowiły niebezpieczeństwo na równi z dziką i groźną zwierzyną. Tyle żeze zwierzyny przynajmniej był jakiś pożytek.Coraz częściej dochodziło do brutalnych i krwawych starć, podczas którychoprócz zbrojnych, broniących zagrożonych terenów, ginęli zwykli mieszkańcy Iltarii.Thur skrzywił się niechętnie.Niewielkie zawiniątko, wciśnięte w skórzany mieszek zawieszony na szyi,paliło go żywym ogniem poprzez materiał koszuli. Kryło sygnet rodowy oraz blaszkęnajemnika, jaką nosił każdy z nich. Jednak rzeczy w zawiniątku były szczególne.Należały do zmarłego dowódcy mężczyzny, Sir Darhera, który zginął na polu bitwykilka dni wcześniej. Thur miał je zawieźć młodej wieśniaczce z Metllas.Niewdzięczna misja. Nie miał pojęcia, jakich słów użyć, by przekazać młódcewiadomość o śmierci ukochanego. Westchnął ciężko, przypominając sobie gościnnądziewuszkę, krzątającą się po izbie, podsuwającą jadło i napitki zmęczonym3Kup książkęE.M. ThorhallR W 2 0 1 0Zamek Laghortów, tom I cyklu ZBROJNIzbrojnym. Wzruszył ramionami, odrzucił głowę do tyłu, chcąc pozbyć sięprzytłaczającego ciężaru.– Psiakość – mruknął pod nosem. – Nie tak winno być...Widząc, że kompani zaczynają dosiadać wierzchowców, skierował swojegokonia na szlak, w pobliżu którego rozbili obóz na noc.– Za mną! – zarządził, dźgając boki zwierzęcia piętami i ruszając galopem.Pozostali dołączyli do niego bez zwłoki.Słońce niedawno wzeszło różową kulą nad horyzontem i teraz przebijało sięnieśmiałymi promieniami przez gęstwę liści, spośród których dobiegały poranneśpiewy ptaków. Leciutki wietrzyk tańczył z nimi swawolnie, niosąc ze sobą zapachkwiatów z okolicznych łąk. Kilka puszystych obłoków płynęło leniwie po niebie,spozierając z góry na leżące w dole ziemie, które z tej wysokości musiały wyglądaćjak wielka, zielona plama – sięgała daleko na zachód, aż do granicy skalistych gór,odcinających się wyraźnie swoją brunatną szarością. Poruszające się po owej zielonejplamie punkciki jeźdźców byłyby niewidoczne z góry, gdyby nie refleksy świetlneodbijające się od żelaznych części. Przyglądając się tym błyskom dłużej, dało sięzauważyć, że podążają w stronę pobliskiej osady.***Promienie słoneczne wpadały do chaty przez niewielkie okno, kładąc się długą, jasnąsmugą na kawałku drewnianej podłogi. Leżąca na posłaniu pod ścianą dziewczynabłyszczącymi od gorączki oczami wpatrywała się półprzytomnie w siedzącego przystole Thura. Szczupłe palce zacisnęła na wyciągniętym z mieszka pierścieniu,bezwiednie przytykając go do ust i składając na nim lekki pocałunek. Słowawypowiedziane przez najemnika zdawały się wciąż do niej nie docierać. Z trudemprzekręciła się na łóżku i spojrzała na spoczywające obok niej zawiniątko, z którego4Kup książkęE.M. ThorhallR W 2 0 1 0Zamek Laghortów, tom I cyklu ZBROJNIwystawała drobna, blada buzia noworodka. Z czułością pogładziła córeczkę popoliczku.– Kyla... – szepnęła drżącymi ustami. – Nazwijcie ją Kyla. Darher na pewno sięucieszy... Przekaż mu, proszę... – Rozkaszlała się głośno, opadając na plecyi oddychając ze świstem. – Powiedz mu, że czekamy...Mężczyzna drgnął niespokojnie, zerkając ponuro na zawiniątko. Krzątająca siępo chacie starsza kobieta machnęła ręką w stronę najemnika, jakby chciała gostamtąd przegonić, i pomrukując pod nosem, wyszła z izby, nakazując mu iść zasobą. Podniósł się ciężko i popatrzył jeszcze raz na majaczącą dziewczynę, którasłabym, urywanym głosem mówiła coś do siebie, lecz tak niewyraźnie, że nierozróżniał poszczególnych słów.Wyszedł z izby, cicho zamykając za sobą drzwi.– Nie poznaje nikogo – burknęła zielarka, sięgając po kawałek zakrwawionegopłótna i wrzucając go do wiadra z wodą. – Od porodu powtarza wciąż to samo: Kylai Darher. – Zanurzyła powykręcane starością dłonie w wiadrze. – Po coś jej toprzywiózł? I tak pewnie nie doczeka rana. – Wyżęła kawałek mokrego materiałui rozwiesiła go na sznurze w pobliżu paleniska.– Takie otrzymałem polecenie – wyjaśnił krótko mężczyzna i wyszedł przedchatę do czekających na niego towarzyszy.Starsza kobieta wzruszyła obojętnie ramionami. Jednych, nawet ciężkoporanionych, dawało się wyleczyć, inni przechodzili na drugą stronę. W swoim życiuniejeden poród odebrała, niejedno dziecko uratowała, jednak tutaj od razu wiedziała,że ani Kerna, ani jej córka nie mają szans. Westchnęła i zajęła się praniemzakrwawionych szmat.– Jeśli dziecko przeżyje, zajmiesz się nim. – Thur ponownie stanął na proguizby. Patrzył nakazująco na zielarkę. – Zawieziesz je do Gartha i zostawisz podopieką Rebeki. To jej rodzina. – Podłoga zaskrzypiała, gdy wszedł do środka. Tuż za5Kup książkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plimikimi.opx.pl
|
|
StartZamek elektroniczny na karty chipowe, ElektronikaZamek kodowy, !!!! POZOSTAŁE !!!!, ELEKTRYKA I ELEKTRONIKA, JabelZamek Bartoszyck--i Historia zamku w Bartoszycach, Wojek2000zamek, RPG-MATERIAŁY, RPG, Kryształy Czasu, opowiadanieZamek w Grudziądzu w świetle badań archeologiczno-architektonicznych Studia i materiały PEŁNA WERSJA, InneZamek Claypotts, Scottish guides, Historic InvestigationsZamek Huntly, Scottish guides, Historic InvestigationsZamek Huntingtower, Scottish guides, Historic InvestigationsZamek Urquhart, Scottish guides, Historic InvestigationsZamek Bothwell, Scottish guides, Historic Investigations
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pllo2chrzanow.htw.pl
Cytat
Filozof sprawdza się w filozofii myśli, poeta w filozofii wzruszenia. Kostis Palamas Aby być szczęśliwym w miłości, trzeba być geniuszem. Honore de Balzac Fortuna kołem się toczy. Przysłowie polskie Forsan et haec olim meminisse iuvabit - być może kiedyś przyjemnie będzie wspominać i to wydarzenie. Wergiliusz Ex Deo - od Boga. |
|