Zaciszny zakatek - Agata ...
pdf > do ÂściÂągnięcia > download > ebook > pobieranie
 
Cytat
Ab igne ignem - z ognia ogień. (Cycero). (Cycero)
Start Zaćmienie, Zajecia 2, zaaowanane,
 
  Witamy

Zaciszny zakatek - Agata Kolakowska, Ebooki(1)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->ITrzaski i huki. Potem głuchy stukot opróżnianego kubła na śmieci i dziwne piskipodajnika śmieciarki. Odjazd. Chwila ciszy. I znowu to samo. Jest środa, piątapięćdziesiąt rano. Ulica Zielonego Dębu, dzień wywozu odpadów zmieszanych.Paulina Stawska odwraca się na wznak i przygładza dłońmi jedwabną pościel. Cośz tym trzeba zrobić, myśli, otwierając oczy. To zupełnie nieprawdopodobne, abyna takim osiedlu jak nasze śmieciarka przyjeżdżała o świcie. Robi hałas, jakby zarazmiała się rozpaść. Gdybym miała ochotę na takie cyrki, zamieszkałabym w blokuz wielkiej płyty! – oburza się, wypuszczając powoli powietrze. Składa przy tym ustaw dzióbek, zupełnie jak pilna uczestniczka kursów technik relaksacji. Czynnośćpowtarza kilkakrotnie, aż irytacja nieco opada. Irytacja, bo determinacja, żeby tak niezostawić całej sprawy, znacząco wzrasta.Po przeciwnej stronie ulicy, pod numerem siódmym, Małgorzata Borowiak nie śpirównież. Nie są jednak temu winne odgłosy śmieciarki. Małgorzata zastanawia się,jak to możliwe, że ma czterdzieści sześć lat, a nadal brak jej pewności przy gotowaniuidealnego jajka na miękko. Potrafi upiec gęś nadziewaną jabłkami i całkiem niezłysuflet czekoladowy, ale w kwestii jajka gubi się nieustannie. Ile właściwie minutpowinno się je trzymać we wrzątku? Czy liczyć czas od chwili postawienia garnkana gazie, czy zagotowania się wody? I co z rozmiarem konkretnego jajka? Jej mąż,Krzysztof, wspomniał wczoraj przed snem, że ma ochotę zjeść na śniadanie właśniejajko na miękko, a i ją także dopadła chęć na płynne żółtko posypane odrobiną soli.Jajeczny niepokój obudził ją przed szóstą, absorbując tak bardzo, że nie pozwoliłzasnąć.Za to Sabina Jońska, brunetka spod dziewiątki, śpi jak zabita, z rozrzuconymina wszystkie strony rękami i nogami, zupełnie jakby ćwiczyła pajacyki. Pod jejpowiekami wyświetla się pełen napięcia film. Właśnie wychodzi przed dom w lekkimpeniuarze. Jest letni dzień. Podjeżdża śmieciarka, z tyłu samochodu zeskakujeprzystojniak w firmowym uniformie. „Gorąco, prawda?”, pyta rosły mężczyzna,ocierając dłonią pot z czoła. Jest wspaniale zbudowany, zauważa z podziwem Sabina.„Bardzo gorąco”, odpowiada, obserwując, jak facet silnymi rękami chwyta kubełna śmieci. Podchodzi do niego powoli i pyta: „Może ma pan ochotę napić się czegośzimnego? Zapraszam”, wskazuje wejście do budynku. Wywóz śmieci z kolejnychposesji opóźni się dzisiaj... Sabina mruczy cichutko przez sen, po czym zwija sięw kłębek. Na jej pełnych ustach majaczy rozanielony uśmiech.Na końcu ulicy, na trawniku przed domem, stoi Marta Cieślak. Na piżamęnarzuciła czarny płaszcz. Na bosych stopach ma kozaki, a na głowie czapkę męża, boswojej jakoś nie mogła znaleźć. W dłoniach trzyma kubek z kawą, która na mroziestygnie zbyt szybko. Powinna się pośpieszyć. Nie tylko ze względu na kawę, ale takżedlatego, że za pół godziny musi wsiąść do samochodu i pojechać do pracy, nie potrafisię jednak powstrzymać, żeby jeszcze chwilę nie postać. Robi tak już od dwóchtygodni. Bo właśnie czternaście dni temu zamieszkali tutaj z Jackiem. To był prezentdla niej. Niespodzianka z okazji trzydziestych drugich urodzin. Wprawdzie obciążonasporym kredytem, ale w dzisiejszych czasach to przecież nic zaskakującego. Marzylio tym od dawna. Własny dom na skraju miasta. Pod lasem. Dlatego Marta celebrujeteraz to szczęście, nie zważając na zimno, niedorzeczny wygląd i prawie wystygłąkawę. Śmieciarka właśnie zawraca i odjeżdża. Przed chwilą zabrała śmieci. Spod jejwłasnego domu. Marta nigdy nie podejrzewała, że wywóz odpadów możewywoływać tak pozytywne emocje. Westchnęła, upojona własnym szczęściem.Zrobiła kilka kroków i wyszła na ulicę.Osiedle Zaciszny Zakątek składało się zaledwie z czterech domów i międzyinnymi dlatego było tak wyjątkowe. Kameralne i ciche. Tak ciche, że słychać, jakwiatr grzechocze gałęziami drzew. Prostopadle do ich ulicy biegnie ściana lasui Marta oczami wyobraźni widzi siebie latem, przechadzającą się leśnymi ścieżkami.Pokochała to miejsce, gdy tylko je zobaczyła, ale teraz, przed obudzeniem siędo życia na dobre, dostrzegła całą jego magię. Jakby w tej konkretnej chwili byłowyłącznie jej własnością. Jej światem.Zajrzała do kubka; kawa niemal wypita. Czas wracać, zaraz będzie spóźniona.Marcie robi się naprawdę zimno. Odwraca się do drzwi, nagle zauważa leżącypośrodku ulicy jakiś przedmiot. Mruży oczy, podchodzi bliżej. Kalendarz w czarnejoprawie. Na rok 2014. Nic dziwnego, że ktoś go wyrzucił, już po sylwestrze.Najwyraźniej wypadł z kubła podczas wyrzucania śmieci. Marta wzrusza ramionamii z kalendarzem w ręce wchodzi do domu. Wrzucę go do pojemnika na makulaturę,postanawia.Domowe ciepło uświadamia jej, jak bardzo zmarzła.– Naprawdę uważam, że jest pani w stanie coś z tym zrobić. Nie wiem tylko, czypani opór w tej sprawie jest wynikiem pani niekompetencji, czy braku zaangażowaniaw obowiązki służbowe, ale myślę, że da się to dość szybko ustalić... – Paulinazawiesiła głos. – A, czyli jednak spróbuje pani zrobić coś więcej? Wspaniale. Zatemczekam na wiadomość.Z uśmiechem triumfu odłożyła telefon na kuchenny stół i w tej samej chwilirozległ się dzwonek do drzwi. Idąc otworzyć, Paulina przez ułamek sekundyzastanawiała się, czy nie była zbyt ostra dla pracownicy firmy oczyszczania miasta,ale przecież nie mogła pozostawić kwestii piszczącej śmieciarki samej sobie.Zwłaszcza że jej niedawna rozmówczyni najwyraźniej robiła wszystko, aby spławićpetentkę.– Małgorzata? Co cię do mnie sprowadza – spojrzała na zegarek – o ósmejczternaście?Przybyła nie przepadała, kiedy zwracano się do niej tak oficjalnie – wolała być poprostu Gosią albo Małgosią – ale zwracanie uwagi Paulinie nie miało sensu. Aż zadobrze potrafiła sobie wyobrazić, jaką minę zrobiłaby gospodyni.– Wiem, że jest wcześnie, przepraszam, ale to pilne. Masz może jajka?– Proszę? – Paulina ściągnęła brwi, między którymi nie powstała jednak pionowazmarszczka. Już od dawna pewne centrum dermatologii estetycznej starało sięuniemożliwić naturze pozostawianie śladów na twarzy klientki.– Jajka. Zwykłe, od kury. Ostatecznie może być jedno.– Wiem – zaakcentowała dosadnie Paulina – co to są jajka. Po prostu odrobinęmnie zaskoczyłaś. Nigdy nie pożyczałaś ode mnie jajek. Wejdź, sprawdzimy. Jeślipani Stanisława uwzględniła je podczas ostatnich zakupów, powinny być. –Otworzyła lodówkę. – No proszę, co znaczy właściwy wybór pomocy domowej –skwitowała, wyciągając kartonową wytłoczkę.– Wspaniale! Postanowiłam ugotować Krzyśkowi jajko na miękko. O dziesiątejma spotkanie w redakcji, więc muszę się pośpieszyć.– Moja droga. – Paulina położyła ręce na nieco zbyt kościstych biodrach. – Wciążci powtarzam, że powinniście skończyć z tą farsą. Weźże wreszcie kogoś do pomocy.– Dobrze wiesz, co Krzysztof myśli na ten temat. A zresztą, co wtedy ja miałabymrobić?– Jak to co? Ja mam ręce pełne zajęć.– Przepraszam, ale muszę już lecieć. Mam nadzieję, że tym razem mi się uda. –Małgosia uśmiechnęła się i delikatnie potrząsnęła opakowaniem.Kilka minut później patrzy w napięciu, jak Krzysztof pozbawia jajko skorupki.Czubek starannie odkrawa nożykiem. Jego mina nie wyraża absolutnie niczegostanowczo zbyt długo.– I jak? Udało się? – pyta na wdechu.– Słucham? Ach, tak. W końcu się udało – odpowiada jej mąż, zanurzającłyżeczkę w miękkiej masie.Gosia, rozanielona sukcesem, zabiera się za swoje jajko. Szybko obstukujeskorupkę i wbija się w białko, ale żółtko okazuje się na wpół ścięte. Jak to możliwe,przecież gotowała oba jednocześnie? Nie opanuję tego nigdy, myśli.– Wracam dzisiaj później – rzuca Krzysztof, dopijając herbatę. – Idę na premieręksiążki Kotowskiego. I jestem absolutnie przekonany, że stoły będą uginały siępod wymyślnym cateringiem. Czy oni naprawdę uważają, że dam się przekupićjedzeniem?– Myślę, że są świadomi, że ciebie nie można kupić. – Małgorzata podchodzido męża i czułym gestem zdejmuje z jego marynarki włos.Ich ukochana sunia Luna zdechła pół roku temu, ale wciąż jeszcze znajdowali jejsierść. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imikimi.opx.pl
  • comp
    StartZaplata - DICK PHILIP K , ebook txt, Ebooki w TXTZachowaj spokoj - COBEN HARLAN, ebook txt, Ebooki w TXTZaklinaczka dzieci Jak rozwiazywac problemy wychowawcze zakliv, ebooki, fragmenty, sensusZabójczy spadek uczuć - Agnieszka Szczepańska, Ebooki, Kryminał i sensacja e-bookiZautomatyzowany formularz zaświadczenia o zarobkach - praca zbiorowa, PDF, EbookiZarządzanie projektami dla inżynierów - Starecki Tomasz, PDF, EbookiZafón Carlos Ruiz - Światła września, 1, NOWE EBOOKIZa żadne skarby, ✿Nowe ebooki 2015 i 2016Zafón Carlos Ruiz - Więzień nieba(1), ebookiZawsze ktos patrzy - Joy Fielding, Ebooki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl
  • Cytat

    Filozof sprawdza się w filozofii myśli, poeta w filozofii wzruszenia. Kostis Palamas
    Aby być szczęśliwym w miłości, trzeba być geniuszem. Honore de Balzac
    Fortuna kołem się toczy. Przysłowie polskie
    Forsan et haec olim meminisse iuvabit - być może kiedyś przyjemnie będzie wspominać i to wydarzenie. Wergiliusz
    Ex Deo - od Boga.

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com